Arabskie zaręczyny






Krótki dialog między koleżankami „panny zaręczonej” podczas śniadania tuż po zaręczynach:
- Powiedz nam coś o swoim mężu.
- Jest rok ode mnie młodszy, jeszcze nie ma magistra, pracuje w radiu.
- Słyszałam, że czasem czyta wiadomości.
- Tak, zwykle redaguje i podobno o 16 czyta, ale ja sama jeszcze nie słyszałam. Znajomi mówili mi, że czyta.
- A jaki on jest? Jest miły?
- Tego jeszcze nie wiem, jak na razie był dla mnie miły.

Tak się zna swojego narzeczonego, gdy małżeństwo jest zawierane zgodnie z tradycją islamską, czyli bez bliższego poznania się przyszłych małżonków, jako umowa pomiędzy dwoma rodzinami. Rodzina pana młodego zwraca się z propozycją do rodziny panny młodej. Było mi trudno uwierzyć, że narzeczona była w tej całej sytuacji promieniejąca i szczęśliwa. Oczywiście kobieta może odmówić małżeństwa jeśli kandydat się jej nie spodoba. Jest kilka spotkań, by mogli ze sobą porozmawiać i się poznać, ale nie ma to nic wspólnego z naszym chodzeniem na randki.
Rahma, bo tak ma na imię narzeczona, powiedziała nam, że jej przyszły mąż był bardzo romantyczny i tym ją ujął. Zostawił dla niej raz bukiet kwiatów pod drzwiami (to bardzo nie spodobało się jej rodzinie), napisał dla niej list o sobie i poprosił by sama także to zrobiła dla niego. Powiedziała też, że lubi jego zapach i jeszcze, że odpowiada jej jego wykształcenie i to czym się zajmuje. Nie bez znaczenia były też kwestie statutu obu rodzin. Nie rozumiem dokładnie tych delikatnych spraw, ale krótko mówiąc, czasem może być ważna tak zwana czystość krwi. Słyszałam, że dla niektórych rodzin jest to na tyle ważne, że najbardziej wskazane są małżeństwa z kuzynostwem, czyli pozostanie w ramach tej samej rodziny czy plemienia, jak to się zwykło tutaj mówić. Wcześniej moja koleżanka znała kogoś kto się jej bardzo podobał, ale wiedziała, że małżeństwo nie będzie możliwe, bo nie jest możliwe skoligacenie się jego rodziny z jej, która ma domieszkę krwi afrykańskiej.        

Zwykle myśli o małżeństwie układanym przez rodziców wywołują współczucie u kobiet ze świata zachodniego dla kobiet islamskich, ale z bliska okazuje się, że to wcale nie jest takie straszne.
Przede wszystkim, przyszła żona ma możliwość odrzucenia kandydata, jeśli się jej nie spodoba. Poza tym, widzę, że dla osób, które urodziły się w tej kulturze, jest to naturalne i bezpieczne rozwiązanie. Może „w tym szaleństwie jest metoda” – bo to trochę jakby obie rodziny dobierały wspólnie 2 osoby do zespołu, który ma poradzić sobie z projektem „rodzina i wspólne życie”. Podobno statystyki rozwodów tutaj są bardzo korzystne, to znaczy jest ich mało. Choć ja sama znam kilka osób, które się rozwiodły. Co ciekawe, formalnie rozwód jest sprawą niezwykle prostą, bo zgodnie z Koranem, wystarczy powiedzieć żonie 4 razy „rozwodzę się” i formalnie małżeństwo przestaje istnieć. Niestety w drugą stronę to nie działa, czyli żona nie ma tak łatwo.

Piszę o mojej koleżance „narzeczona”, ale w czasie ceremonii chwilami myślałam, że to prawie panna młoda. Zaręczyny są tu czymś zupełnie innym niż w naszym kręgu kulturowym. Tuż po zaręczynach moja koleżanka nazwała pana młodego „my husband”. Po zaręczynach mogą spędzać razem czas, przebywać w miejscach publicznych razem, trzymać się za ręce (ale pocałunki w miejscu publicznym są zabronione), odwiedzać się wzajemnie w domu rodzinnym. Ślub w meczecie odbywa się po kilku miesiącach.

Zaręczyny przypominają ślub pod wieloma względami, między innymi podejście do ubioru jest tak samo poważne. Po drodze do miasteczka, z którego pochodzi narzeczona, zatrzymałyśmy się w salonie piękności. Tłok tam nieprzeciętny, a gotowe już damy (z fryzurami i wieczorowym makijażem) przypominały jak dla mnie osoby z planu filmu, którego akcja dzieje się w jakimś hinduskim lub arabskim pałacu kilkaset lat temu: stroje ociekają złotem, makijaż to gruba warstwa, kolory jaskrawe, fryzury wymyślne, pracochłonne, misternie poukładane z loków, spinek i różnych ozdób (niestety nie wolno robić zdjęć). Nasza narzeczona spędziła tam ponad 3 godziny, wyglądała naprawdę tak, że jej nie poznałam – inna kobieta niż ta, którą widuję na co dzień w pracy w czarnej abay’i i chuście na głowie.
Biżuteria jest bardzo ważnym elementem stroju, jest jej dużo, jest ciężka i wzory są typowe na tą okazję. Rahma miała srebrną biżuterię, pożyczoną (bo to musi być majątek kupić taki kilogram srebra misternie przerobiony na łańcuchy i zawieszki).

W domu narzeczonej rozgościłyśmy się w pokoju jej i jej 2 sióstr, przebrałyśmy się i potem chciałyśmy podglądać sesję zdjęciową w jej pięknym stroju, ale pani fotograf nas przegoniła bo przeszkadzałyśmy. Nie mogłyśmy też same zrobić żadnego zdjęcia bo Rahma była bez chusty na głowie, a tak publicznie nie wolno się jej pokazywać i zakazano nam robić zdjęcia.



Wybrałyśmy się więc na miejsce ceremonii, które przypominało wiejski dom kultury, albo świetlicę wiejską. W środku było już pełno kobiet, tak jakby pół miejscowości przyszło – z dziećmi małymi i dużymi. Nawet małe dziewczynki były ubrane jak księżniczki, miały fryzury jak dorosłe kobiety i wyglądały przez to na starsze. Jedyna różnica w strojach dzieci i dorosłych kobiet to henna – dorosłe panie mają pięknie pomalowane dłonie, ręce a czasem także stopy. Impreza jest wyłącznie dla kobiet, dlatego było kolorowo, suknie przynajmniej jak na zabawę karnawałową. Impreza oczywiście nie zaczęła się o czasie – jakieś 2 godziny opóźnienia – ale w Omanie nie jest to nic nadzwyczajnego. Obok budynku rozłożono maty i częstowano gości jedzeniem – były owoce, woda, chałwa i kawa omańska i przede wszystkim danie główne, czyli ryż i mięso. Je się na siedząco, z jednego talerza i do tego ręką. Trudno przy okazji nie rozsypać ryżu wszędzie naokoło, w tym także na swoje ubranie. Wszyscy pytali się czy nam smakuje, jak zwykle byli serdeczni i gościnni.



W sali, siostra narzeczonej była DJ’jem i cały czas grała muzyka, przypominająca afrykańską. Wyraźnie zaznaczony był rytm bębnów. Dzieci kręciły się naokoło i tańczyły. Główne miejsce takiej ceremonii to scena, na której są ustawione meble i dekoracje przypominające wnętrze domu, a najważniejsza jest kanapa, na której siedzi królowa wieczoru.



Ceremonia miała przemyślany scenariusz, który wymyśliła sama Rahma. Koleżanki i siostry czuwały nad realizacją. Zaczęło się od jej przejścia do sceny – przed nią i za nią szły dziewczynki i sypały płatki róż. My – koleżanki – stałyśmy wzdłuż korytarza z lampkami i świecami. Potem były tańce dla niej przed sceną – grupowe jej sióstr, tańce dzieci – zatańczyła jej najmłodsza siostra, składanie życzeń – my koleżanki miałyśmy po czerwonej róży każda. Z tych róż złożył się czerwony bukiet a Rahma dała go swojej mamie z podziękowaniami. W międzyczasie ktoś rozdał wśród gości butelki i puszki z sokiem i małe mafinki. W końcu pojawił się narzeczony z siostrami i rodziną. Był ubrany tradycyjnie: biała dishdasha, turban na głowie, kanjar za pasem i laseczka w ręce. Gdy już zasiadł obok przyszłej żony, zaczęły się kolejne życzenia dla rodziców, tańce, podziękowania. Część kobiet specjalnie się przygotowała na przyjście narzeczonego, założyły abaye, niektóre nawet zakryły głowy chustami czy twarze burkami. Siostra Rahmy, ubrana wcześniej w seledynowy strój i pomarańczową chustę, zniknęła pod czarnymi warstwami, nie było widać nawet jej oczu.
Po godzinie 12 wszyscy powoli się rozeszli. Rano obudziła nas Rahma, by nas zabrać na śniadanie przygotowane przez jej mamę.


Wrażenie jakie pozostanie mi w pamięci po tym wieczorze: przede wszystkim omańskie kobiety skromnie przykryte czarnymi ubraniami są niezwykle kobiece i zmysłowe, pięknie tańczą, ruszają biodrami, mają dużo wdzięku, są pogodne, wesołe i świetnie się bawią. I do tego jeszcze ta rodzinna, serdecznie atmosfera, w której ma się poczucie, że ludzie dbają tu o siebie wzajemnie i troszczą się. Czyli imprezę należy zaliczyć do udanych.
Po kilku dniach od zaręczyn spotkałam Rahmę i spytałam jak się miewa i czy teraz jej życie wygląda inaczej. Była pełna optymizmu i opowiadała mi o tym jak spędza czas z narzeczonym, jak wiele rzeczy mogą robić wspólnie i co planują na przyszłość.  Blask w jej oczach na pewno nie był udawany.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty