Ubar – legendarna oaza i fatamorgana z podlewaczką
Zachodnia część Omanu, a dokładniej region
zwany Dhofar z głównym miastem Salalah jest jednym z moich ulubionych miejsc w
Omanie. Byłam tam dwukrotnie na przedłużone weekendy i zobaczyłam kilka
wyjątkowych miejsc. Wyjątkowość niektórych potwierdzona jest wpisem na listę
światowego dziedzictwa UNESCO.
Oznaczenie miejsca jest bardzo niepozorne, wymalowane farbą olejną na ścianie przylegającego budynku. Jak zawsze i wszędzie nie mogło zabraknąć portretu Sułtana. |
Ubar czy raczej Shisr, wg oficjalnego
nazewnictwa, to miejscowość, do której rzadko kto zagląda. Przewodnik uczciwie
przestrzegał, że można się rozczarować. Ja też potwierdzam, że właściwie, gdyby
przyjąć jako kryterium atrakcyjność, zupełnie nie warto. Daleko, gorąco … A
jednak, wyobraźnię porusza a w pamięci zapisało mi się wiele obrazów. Malutka
miejscowość Shisr, na którą składa się kilka niemal identycznych domków,
została zbudowana przez władze, by wesprzeć Beduinów w transformacji –
przejściu do osiadłego trybu życia. Jest też mały sklep, wieża radiowo-
telewizyjna i jakieś budynki za płotem, które wyglądają jak szkoła i może też
przychodnia zdrowia. Jedzie się tutaj ponad 100 km z Salalah, dobre 2 godziny,
dla „kilku kamieni i dziury w ziemi”. Droga prowadzi przez pustkowia, a końcowy
odcinek to obrzeża tzw. Rub' al-Khali (ang. Empty Quater), czyli jednej z
największych pustyń na Ziemi, która zajmuje obszar 1000 km na 500 km i ciągnie
się przez Arabię Saudyjską, Jemen i Zjednoczone Emiraty.
Oczywiście nasza obecność w Ubar wywołuje
zainteresowanie tubylców i robotników budowlanych, którzy akurat mają przerwę. Przyglądają
się nam bez skrępowania. Kiedy zaglądali
tu ostatnio turyści? Tydzień temu? A może było to jeszcze dawniej …
Te parę kamieni, dla których tu przyjechaliśmy
to rekonstrukcja budynków oazy sprzed ponad 1500 lat. Pokazuje zarysy murów i
kilku budynków a w samym środku jest dziura, która mogła powstać w efekcie
trzęsienia ziemi lub zapadnięcia się gruntu w miejscu wymytym przez wody.
Takich zapadlisk w regionie Dhofar jest kilka. Nazywane są z angielskiego „sinkhole”
i traktowane jak atrakcje turystyczne. Rekonstrukcja została wykonana przez
włoskich archeologów. Kształt jest ośmiokątny, ale nierównomierny, jakby była
to forteca z kilkoma wieżami. Przyjmuje się, że to było miejsce legendarnej oazy
zwanej też Wubar lub Aram, czy Iram i opisanej w Koranie, czyli już w VII wieku
naszej ery, jako „miasto wysokich kolumn”. Ślady
starożytnej cywilizacji…, a może było to też plemię, i zarazem nazwa regionu,
krainy, czy kraju …?
Według legend, był to jeden z najważniejszych
przystanków dla karawan zmierzających w stronę Europy czy Azji, z cennym
kadzidłem, jako głównym towarem handlowym. Ubar wspomniany jest także w Baśniach
Tysiąca i Jednej Nocy. Można wyobrazić sobie tą oazę, jako bogatą, i tętniącą życiem,
szczególnie, gdy zatrzymują się tam podróżnicy. Pewnie mieszkańcy mogli
korzystać z wszelkich egzotycznych i cennych towarów wożonych w obie strony i
dobrze im płacono za wodę, zapasy jedzenia i noclegi. W Koranie, Ubar jest wspomniany
jak Sodoma i Gomora w Starym Testamencie – jako przykład złego prowadzenia się
i braku poszanowania zasad religijnych, za co Bóg zesłał karę i zniszczenie.
Upał męczy i już po 10-15 minutach bardzo chce
się wrócić do klimatyzowanego auta. Zresztą wykopaliska i rekonstrukcja mają
bardzo zdawkowe opisy, a spacer po terenie zajmuje tylko 5 minut.
Z przewodnika dowiadujemy się, że Ubar zostało
odkryte dopiero w latach 90-tych przez amerykańskich pasjonatów, dzięki
zdjęciom satelitarnym. A pierwsze wskazówki odnośnie lokalizacji pochodziły od brytyjskiego arabisty Bertram Thomas, który
podobno jako pierwszy Europejczyk przemierzył Rub' al-Khali. Beduini, którzy mu towarzyszyli nazywali część
trasy drogą do Ubar.
Nie ma zgody czy te wykopaliska to naprawdę
legendarne Ubar - pustynna Atlantyda, czy jakaś inna oaza, ale dla turysty nie
ma to zapewne większego znaczenia. Ja dociekania zostawiam historykom i archeologom
a sama cieszę się, że mam okazję by dać pożywkę wyobraźni i dołożyć w mojej
głowie kilka obrazów do tego, co składa się na historię arabskiej kultury i tradycji,
i Omanu.
Takiego widoku na pustyni się nie spodziewałam. |
Droga do Ubar daje wyobrażenie o tym czym jest
pustynia: pustkowie, bezkresny płaski teren pokryty kamiennym żwirem, bez
śladów życia i jakiejkolwiek aktywności, bezlitosne słońce, i rozgrzane
powietrze, które wibruje i rozmywa linię horyzontu. Po zjechaniu z głównej
trasy droga do Ubar prowadzi przez około 50 km przez taką pustynię, wysokie
wydmy zaczynają się o wiele dalej. Ten odcinek jest też okazją do zobaczenia
czegoś zupełnie niespodziewanego, co można uznać za fatamorganę, surrealistyczny
obrazek czy nawet żartobliwy projekt tubylców. Po obu stronach drogi mija się
gospodarstwa rolne, które mają się zajmować uprawą roślin. Miejscami w oddali
majaczą wielkie podlewaczki o długości kilku metrów. Przy drodze
można też zobaczyć kilka porzuconych lub niedoszłych gospodarstw: ogrodzony
teren, malutki budynek i kilka cystern na wodę rozstawionych to tu to tam. Są też gospodarstwa, które naprawdę działają –
rozległe zielone pole i pracująca podlewaczka. To co rośnie wygląda jak siano
dla wielbłądów. Szukamy informacji o tym „rolniczym zjawisku” na pustyni w
przewodniku i w Internecie. Okazuje się, że to rządowy program, mający na celu
zapewnienie Beduinom pracy. Podobno duża cześć gospodarstw upadła z powodu
nadmiernego podlewania; uprawiane rośliny nigdy nie urosły, bo zgniły im
korzenie. … A może te korzenie się ugotowały. Te surrealistyczne obrazki
przywodzą na myśl niektóre projekty Związku Sowieckiego: jak zawracania rzek i
rozpraszanie chmur deszczowych by zmienić pogodę.
I jeszcze jeden widok zadziwił nas na tej pustynnej
drodze: ostrzeżenia dla kierowców przed powodzią. Podobno średnia opadów nie przekracza 3 cm
rocznie. Może jest jakieś logiczne wyjaśnienie dla stawiania takich znaków
ostrzegawczych na tej trasie? Ani przewodnik, ani Internet, ani rozmowy z
miejscowymi nie pomogły nam znaleźć wyjaśnienia.
Karawanom dotarcie z wybrzeża do Ubar zajmowało kilka dni,
my już po kilku godzinach byliśmy znowu na plaży nad oceanem. Jak oni dawali radę w tym upale? Na piechotę... Podobno
pogoda w czasach świetności Ubar nie była tak dotkliwa …
Komentarze
Prześlij komentarz