Jordania – inny arabski świat
Z zasłyszanych
opowieści i przeczytanych wzmianek wyrobiłam sobie mglisty pogląd na Jordanię
jako na postępowy i nowoczesny kraj arabski.
Przyszedł czas zweryfikować te mgliste i częściowo mylne wyobrażenia.
Mieszały się one z pocztówkowymi obrazkami relaksu w kurorcie nad Morzem
Martwym i także pocztówkowymi widokami Petry, miasta wykutego w skale.
Jordania okazała
się inna niż moje wyobrażenia, które zbudowałam w dużej mierze na tym czego
doświadczam w Omanie. Myślę, że jest to kraj dużo bardziej autentyczny i
prawdziwy niż kraje Rady Zatoki Perskiej, bo nie wzbogacił się szybko na ropie
i nie został zalany falą taniej siły roboczej z Azji. Na ulicach, w sklepach, w
kawiarniach widać arabskie twarze i słychać język arabski. Co prawda, podobno więcej niż połowa z 10-milionowej
populacji Jordanu to emigranci z Palestyny, Iraku i ostatnio z Syrii, ale oni wpisują się w lokalną kulturę.
![]() |
Widok z góry Nebo, Ziemia Obiecana Mojżesza |
![]() |
Dolina Jordanu, widok z drogi do Salt |
Królestwo
Jordanii to biblijna ziemia obiecana. Wiele tutaj miejsc znanych z zapisów
Starego i Nowego Testamentu: miejsce chrztu Jezusa, zamek Heroda (raczej jego
pozostałości) czy Góra Nebo. To właśnie
tutaj Mojżesz w wieku 120 lat dotarł by zobaczyć rozciągającą się u jego stóp
zieloną dolinę Jordanu i Morze Martwe. Jak opowiada Biblia, zobaczył i umarł.
Jego grobu nie odnaleziono, ale Góra Nebo i tak była przez stulecia i jest
nadal miejscem pielgrzymek czy wycieczek turystycznych. Ja przez chwilę
poczułam się tam jak gwiazda filmowa lub jak druga po Papieżu Janie Pawle II
znakomitość odwiedzająca to miejsce.
Papież Polak poświęcił to miejsce więc dużo tutaj jego zdjęć. Ja trafiłam na
wycieczki jordańskich licealistek, prawie wszystkie chciały zrobić sobie ze mną
selfi. Musiałam być dla nich bardzo egzotyczna.
Ale turystów z
różnych egzotycznych stron świata w Jordanii nie brakuje. Miałam wrażenie, że
najwięcej jest zorganizowanych wycieczek autokarowych z Azji i Ameryki
Północnej. Europejczycy dotknięci ostatnio
atakami terrorystycznymi wybierają pewnie inne miejsca. Trzeba przyznać, że nie jest to kraj, w którym
można czuć się do końca bezpiecznie. Na drogach dużo jest wojskowych i policyjnych punktów kontrolnych,
granica z Izraelem to nadal punkt zapalny, bacznie monitorowany. Na bankoncie
20 dinarów widnieje obrazek Bazyliki Jerozolimskiej, tak jakby nadal było to
terytorium Jordanii.
![]() |
Rzeka Jordan |
Do miejsca chrztu Jezusa można dotrzeć tylko specjalnym
autobusem, bo droga wiedzie przez bazę wojskową, a teren jest podobno miejscami
zaminowany. Miejsce zidentyfikowane przez
archeologów jako to wymienione przez Biblię znajduje się po stronie Jordanii,
ale rzeka zmieniła bieg i w tym zakolu gdzie teraz odbywają się symboliczne
chrzty przez środek wiedzie granica jordańsko-izraelska. Po obu stronach jest
pilnowana przez uzbrojonych żołnierzy, dobrze schowanych na uboczu, by nie
zakłócali doznań turystów. Muszę uprzedzić, że Jordan na tym końcowym odcinku nie
wygląda jak rzeka, ale raczej jak wąska rzeczka, z wodą w kolorze żółtego
błota, która prawie się nie przemieszcza.
![]() |
Przez rzekę przechodzi granica jordańsko-izraelska, po stronie Izraela wielu pielgrzymów odprawia symboliczny chrzest |
![]() |
Posterunek wojskowy nad Jordanem |
Za to dolina Jordanu
robi wrażenie. Jest gęsto pokryta zielonymi
polami uprawnymi i tunelami ogrodniczymi. Przejechałam jej spory kawałek od
Morza Martwego do podjazdu przez góry do miejscowości Salt. Do miasta wiedzie droga
dobrej jakości, a widoki na dolinę są warte przebycia tego odcinka. Co
prawda na poboczu leżą duże ilości śmieci, wiatr nosi plastikowe torby a
zapach, bez przesady, przypomina chwilami wysypisko śmieci. Ale to naprawdę drobiazg,
w porównaniu z resztą wrażeń jakich dostarcza jazda na tej trasie.
Droga do Salt
była chyba najlepszej jakości, w porównaniu z innymi jakie przemierzylam wynajętym
autem. Prowadzenie jest raczej
stresującym doświadczeniem: nawierzchnia kiepska, w nocy brak oświetlenia,
jakość drogi nie jest równa, często napotyka się roboty drogowe a objazdy nie są
do końca dobrze oznaczone, łatwo się zgubić. Odcinki, które wiodą przez wioski
są szczególnie „atrakcyjne”, bo zachowanie kierowców i przechodniów jest
nieprzewidywalne. Jedzie się jak przez targowisko. Pasów dla pieszych oczywiście
nie ma, więc należy uważać na przebiegających przez jezdnię. Dlatego najlepiej unikać jest jeżdżenia po
zmroku.
![]() |
Droga przez Dolinę Jordanu |
Miasteczko Salt
polecił przewodnik LonelyPlanet, jako
miejsce gdzie można zobaczyć starą architekturę z czasów otomańskich. Dla mnie
było to przede wszystkim miejsce gdzie można zobaczyć prawdziwe życie
Jordańczyków. Miejscowość ma 70 tys.
mieszkańców, położona jest na wzgórzach i mogłaby przypominać urokliwą miejscowość w Toskanii,
gdyby nie fakt, że tutaj nie ma funduszy na odnowienie starych budynków. Poza tym, chyba
też kultura sprawia, że jest trochę
chaotycznie i trochę brudno. Choć tak naprawdę w Salt nie ma dużych turystycznych atrakcji,
spacer wąskimi uliczkami i schodami, obserwowanie mieszkańców i straganów na
souq (bazar) i czytanie opisów historycznych budynków może być przyjemnością.
![]() |
Miasto Salt |
Ciąg dalszy
nastąpi ...
Komentarze
Prześlij komentarz